Skrzydłowy Lazio, Nani w rozmowie z La Gazzetta dello Sport przyznał, że już teraz czuje ciarki na myśl o sobotnich derbach Rzymu.
- Nasza obecna ligowa pozycja nie jest przypadkiem, jednak chcemy ją utrzymać i przeć dalej, a to wcale nie będzie łatwe. Każdy cel jest możliwy, nawet ten dotyczący Scudetto, jednak rozmowa o tym jest bezcelowa. Gdy przybyłem do Rzymu byłem kontuzjowany i trochę czasu zajęło mi powrócenie do optymalnej formy, jednak teraz czuję się już dobrze i daje z siebie wszystko. Już na samym początku otrzymałem bardzo ciepłe wejście do zespołu i nie mogę się doczekać, gdy będę mógł się odwdzięczyć na boisku - rozpoczął portugalski skrzydłowy.
- Bramka z Benevento była bardzo ważna, jako, że chciałem jak najszybciej przełamać lody. Podoba mi się gra za plecami napastnika, jako, że mam o wiele większy wpływ na przebieg gry. Inzaghi ma wszystko by stać się wielkim trenerem. Jest szkoleniowcem kompletnym, jednak to co najbardziej mnie uderzyło, to to, jak motywuje każdego pojedynczego zawodnika przed każdym kolejnym meczem.
- Od czasu, gdy tutaj przyjechałem ludzie mówią mi tylko o derbach. Doświadczyłem już takich spotkań w Manchesterze, Lizbonie i Stambule. Ta zawsze wielkie wydarzenia i już mam ciarki na myśl o tym meczu! Federico Macheda mówił mi o tym jeszcze w Manchesterze. Swego czasu byliśmy dobrymi przyjaciółmi i on bardzo często mówił o Lazio. Wybrałem mieszkanie w centrum Rzymu, wiec już teraz wyczuwam co to spotkanie znaczy dla mieszkańców miasta. Uwielbiam Rzym i chce go zobaczyć ze wszystkich stron. Na razie udało mi się odwiedzić Koloseum i Watykan.
Nani po transferze do Lazio wybrał grę z numerem siedem, co spotkało się z małą szyderą, bowiem numer siedem we Włoszech kojarzony jest przede wszystkim z bajką Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków: "Nie wiedziałem o tym, gdy wybierałem numer na koszulce, jako, że nie mówię po włosku, a w Portugalii ta bajka tłumaczona jest trochę inaczej. Miałem z tego jednak niezły ubaw! Gdybym mógł dokonać wyboru raz jeszcze, to wybrałbym tak samo".
Źródło: własne